Ubóstwo, którego nie widać. Jak walczyć z niedostatkiem menstruacyjnym?
Choć to hasło przewija się w debatach publicznych coraz częściej, wiele osób wciąż łączy je z brakiem wiedzy na temat menstruacji albo rozumie jako termin określający skąpe i krótkie miesiączki. Warto więc podkreślić, że ubóstwo menstruacyjne wynika z ubóstwa materialnego i oznacza brak pieniędzy na zakup potrzebnych produktów higieny osobistej. Choć wydawałoby się, że w czasach tak gwałtownych postępów cywilizacyjnych zaspokajanie podstawowych potrzeb powinno być absolutną normą, w rzeczywistości problem z dostępem do podpasek, tamponów i środków przeciwbólowych dotyka coraz więcej kobiet w różnym wieku. Jak możemy przeczytać na stronie Kulczyk Foundation, ubóstwo menstruacyjne dotyka w przybliżeniu jedną na dziesięć kobiet w Europie.
"Nigdy nie akceptuj cudzych ograniczeń. Jeśli jest coś, co chcesz zrobić, nie ma żadnego powodu, dla którego to miałoby ci się nie udać" - Amy Dodson amerykańska rekordzistka świata w triathlonach kobiet po amputacji kolana
Niestety, problem ubóstwa menstruacyjnego jest obecny także w naszym kraju. Z badań przeprowadzonych przez Kulczyk Foundation wynika, że 1/5 Polek boryka się z zakupem odpowiednich środków menstruacyjnych. Taka sytuacja powoduje wiele przykrych konsekwencji, a jedną z nich jest izolacja oraz wykluczenie z życia społecznego.
Skąd się bierze ubóstwo menstruacyjne?
Przyczyn ubóstwa menstruacyjnego jest wiele. Najczęściej źródłem problemu jest zła sytuacja materialna w gospodarstwie domowym. Niskie zarobki wymuszają konieczność skupienia się na najważniejszych produktach, przez co zakup podpasek czy tamponów schodzi często na dalszy plan. Czasem brak dostępu do środków higienicznych wynika też z finansowego uzależnienia od innych osób. Dziewczynki w kwestii zakupów muszą polegać na rodzicach lub opiekunach, bo to na nich spoczywa obowiązek zaspokojenia ich menstruacyjnych potrzeb. Jeżeli jednak relacje w domu są złe, nastolatki często nie chcą lub nie mogą zwrócić się do dorosłych z prośbą o kupienie niezbędnych produktów. Poruszanie tego tematu z nauczycielem lub dalszą rodziną budzi w nich wstyd, więc wolą milczeć i znosić swój problem w samotności.
Uzależnienie materialne dotyczy także dorosłych. W domach, w których panuje przemoc finansowa, kobiety często nie dysponują żadnymi pieniędzmi i w kwestii zakupów są zdane na despotycznego partnera, który wykorzystuje ich strach i upokorzenie. Trudności z dostępem do środków menstruacyjnych i troską o higienę osobistą mają też więźniarki. Miesięczny przydział na podpaski jest mocno ograniczony – przy obfitych krwawieniach ich liczba nierzadko nie wystarcza.
Wstydliwy problem? Absolutnie nie!
Problem dodatkowo potęguje fakt, iż dla wielu osób menstruacja jest tematem wstydliwym i niestosownym – takim, o którym powinniśmy mówić cicho lub wcale. Takie podejście tylko pogłębia zjawisko ubóstwa menstruacyjnego i utwierdza kobiety w przekonaniu, że są zdane na siebie i nie powinny szukać pomocy. Skutkiem niedostatku menstruacyjnego jest wycofanie się z życia publicznego na czas krwawienia. Według badania Kulczyk Foundation 54 proc. nastolatek w Polsce przynajmniej raz nie poszło do szkoły z powodu okresu, a 21 proc. dziewczynek musiało zwolnić się z lekcji z powodu braku środków higieny menstruacyjnej. Izolacja wpływa nie tylko na dalszą edukację i ścieżkę zawodową, ale także na zdrowie i kondycję psychiczną. Na szczęście inicjatywy takie jak np. kampania "Tak dla podpasek" organizowana przez Okresową Koalicję pomaga przełamać tabu związane z menstruacją i uświadamia społeczeństwu, że miesiączka to normalne zjawisko fizjologiczne, które nie powinno wiązać się ze wstydem i odrzuceniem.
Miesiączka to nie luksus
Edukacja społeczna to pierwszy krok w walce z ubóstwem menstruacyjnym. Zdając sobie sprawę ze skali tego zjawiska, możemy wspierać kobiety, które tego potrzebują. Także one same z większą śmiałością zwrócą się po pomoc, gdy będą czuły zrozumienie ze strony otoczenia. I choć to dopiero początek zmian, to nagłaśnianie problemu ubóstwa menstruacyjnego przynosi już pierwsze widoczne efekty. W łazienkach wielu firm oraz instytucji pojawiają się pojemniki i koszyczki ze środkami higienicznymi. Coraz częściej można je także znaleźć w gastronomiach, instytucjach kultury i innych miejscach publicznych. Czasem skorzystanie z tzw. różowej skrzyneczki wiąże się z koniecznością wrzucenia monety, jednak w większości przypadków produkty menstruacyjne są bezpłatne i ogólnodostępne.
Problem ubóstwa menstruacyjnego pojawia się też w debacie politycznej. Projekt pierwszej w Polsce ustawy o menstruacji poparły parlamentarzystki Koalicji Obywatelskiej, PSL i Lewicy. Projekt prawdopodobnie zostanie złożony w czerwcu, a jego inicjatorem jest Okresowa Koalicja. Założeniem ustawy jest m.in. wprowadzenie darmowych podpasek i edukacji na temat zdrowia menstruacyjnego do wszystkich polskich szkół. To duży krok na przód, który pozwoli upowszechnić i oswoić temat miesiączki, a także pozbawi go wstydu. Ważne jest też, żeby nie być obojętnym, gdy podejrzewamy, że temat ubóstwa menstruacyjnego może dotyczyć kogoś z naszego otoczenia. Zamiast oceniania miejmy w sobie empatię, zrozumienie i chęć niesienia pomocy. To tak niewiele kosztuje, a może znacząco zmienić czyjś komfort życia.